No i minął pierwszy tydzień szkoły. Mogłabym napisać co się działo, ale kogo to obchodzi?
No więc nie piszę.
Tak naprawdę, to mnie też nie interesuje co się dzieje w szkole w domu, w moim życiu. Robię wszystko co powinnam, najlepiej jak umiem, a umiem o wiele lepiej niż inni, ale się tym nie interesuję. Pewien facet, amerykanin wyszedł wyrzucić śmieci i już nie wrócił. Miał żonę, dzieci, dobrą pracę i przyjaciół, wszystko czego można chcieć. Ale on doszedł do wniosku, że to go nie interesuje. Zostawił śmieci na chodniku i w kapciach, bez grosza poszedł przed siebie.
Często mam ochotę zostawić wszystko i iść przed siebie. Więc czemu nie idę? Bo to tak jakby chirurg podczas operacji na otwartym sercu doszedł do wniosku, że musi odpocząć i jedzie na wczasy.
Na pewno nie wstanę i nie pójdę, przeżyję, ale jak?